wtorek, 27 stycznia 2015

Życie

"Szłam sobie po suchym lesie. Od czasu do czasu napotykałam na kępkę mchu, ale gdy tylko chciałam przysiąść i odpocząć, natychmiast okazywało się, że jest zajęta. Nie ma dla ciebie miejsca - krzyczał las. wszystko pozajmowane, spóźniłaś się, zostaw nas w spokoju, znajdź sobie swój las, swoje miejsce, swoją kępkę mchu. Szłam więc dalej coraz bardziej samotna i coraz bardziej nieszczęśliwa. Pewnego dnia wyrosło przede mną, jak na zawołanie przepiękne drzewo pełne soczystej ziele...ni i słodkich, dojrzałych owoców. Podziękowałam niebu i gdy tylko miałam się na niego wspiąć, gdy tylko sięgnęłam po owoc, gdy pomyślałam, że znajdę w jego cieniu ukojenie, rozległ się złowrogi krzyk, pisk, zgrzyt dobiegający z każdej strony lasu. - To nie twoje, nie ty sobie go wyhodowałaś, nie nie dla ciebie, jesteś tu obca, to nasze drzewo. - Wołały okrutne głosy. Nie miałam siły, ani żadnych szans, by walczyć. Odeszłam zupełnie nie wiedząc dokąd zmierzam, było mi wszystko jedno, już na nic nie liczyłam... Kiedy tak szłam i szłam, nagle poczułam delikatny wiatr, inny niż wszystkie, ciepły, a jednocześnie orzeźwiający, łagodny jak puch, a jednocześnie stanowczy, kochający i wyrozumiały, ale bardzo władczy. W takim wietrze można się zakochać - pomyślałam. Pewnie bym się nawet zakochała, ale nie mam już siły, zresztą, i tak by zaraz odleciał czarować inne uciekinierki. Wiatr jednak nie ustępował. Uwodził mnie, całował moje policzki i głaskał moje plecy, łaskotał stopy i rozwiewał włosy. Na tę jedna chwile zapomniałam o swoim nieszczęściu, o tym, że wypędzono mnie z lasu, że nie ma dla mnie nigdzie miejsca, że jestem znikąd... i wtedy, gdy zapomniałam o swoim bólu, gdy pozwoliłam sobie, by wiatr porwał mnie do świata zmysłów, usłyszałam takie słowa: "Wróć, zanim jesteś w stanie, może w to nie wierzysz, może bardzo boisz się złych głosów, ale wróć, drzewo życia jest twoje i wyrosło dla ciebie, nie wolno ci rezygnować". Zaśmiałam się, nie wierzyłam już ani w bajki, ani w cuda. Przyśpieszyłam kroku, by nie dać się omamić pięknym słowom... nagle upadałam i wydawało mi się, że już nigdy w życiu się nie podniosę. -Zrobiłaś o jeden krok za daleko przeciwko samej sobie - powiedział wiatr, ale wciąż możesz zawrócić. -Jak? - zapytałam przerażona. - Możesz się poczołgać, zrób to, póki masz możliwość jakiegokolwiek manewru. Tym razem posłuchałam, poczołgałam się w stronę drzewa życia i zjadłam jego owoc, a potem wspięłam się na jego gałąź i odpoczęłam w jego soczystej zieleni. Ożyłam. Złe głosy słyszałam i słyszę nadal. Nie ustają, czasem tylko nieco cichną. Ja jednak je po prostu ignoruję. Jeśli upadłeś już tak bardzo, że tylko możesz się czołgać, zrób to. wejdź na drogę swojej prawdy choćby na czworakach, nie poddawaj się !!!"

3 komentarze:

Dziękuje za wszystkie komentarze. Negatywne również cenię.